Forum dyskusyjne

RE: Leniwy, bierny mąż.

Autor: sanaziolowa1   Data: 2025-01-17, 18:21:47               

Zanim za niego wyszlam, wszystkie moje zale wyjasnilam z wtedy-partnerem (lenistwo, dlugie spanie, brak inicjatywy, nierozmownosc, ze nie umie niczego nprawic, sprzatac etc). Nawet raz z nim zerwalam z tych wlasnie powodow.

Wyjasnilam mu nawet wtedy czuje w naszym zwiazku niesprawiedliwosc, kiedy ja bylam nastolatka i na studiach uczylam sie pilnie przez cale ranki (nie urodzilam sie zbyt zdolna wiec ciezko przrychodzilo), pracowalam dzielnie, mialam dosc wczesnie dziecko. wiec roboty bylo pas...pomocy zadnej bo rodzice wczesniej zmarli (nie dostawili prawie zadnego spadku zanim ktos zapyta). W tym nawale pracy i nauki zrobilam 3 fakultety (mimo ze one sa w pewien sposow wykpione jako zbyteczne lub wrecz odpychajace przez niektorych na tym forum, nie ulega watpliwosci ze duzo pracy i wysilku to kosztowalo). Oraz udzielalam sie towarzysko, i kulturalnie, pomagalam innym, na przyklad dajac darmowe korepetycje z matmy dziciom kolezanek, w miare mozliwosci oczywiscie.

A moj wtedy-nie-malzonek sobie milo spedzal czas. Sam mi opowiadal jak z kolegami godzinamy gral w karty I gry (wtedy - planszowe) a pozniej komputerowe. Nie mial za bardzo ambicji, po prostu mu sie nie chcialo, nie byl zainteresowany nawet naprawa rzeczy w domu, mieszkal u mamusi, mamusia gotowala obiadki, i tak az do okolo 50tki. Milo I przyjemnie.

Kiedy sie poznalismy obiecywal ze kiedy sie juz wyprowadzi od mamy do mojego mieszkania wszystko sie zmieni. Nauczy sie naprawiac, gotowac, wstawac rano, beda go interesowaly rzeczy kulturalne (jak teatr, wiadomosci polityczne). Problem ze nie dotzrymal slowa, wbrew wczesniejszym zapewnieniom. Tak jak juz pisalam, ze zaczal wstawac o normalnej porze i jesc widelcem i nozem, kilka razy wyniosl smieci oraz raz (ze zbolala mina) poszedl ze mna do teatru to juz jest wielkie osiagniecie i wysilek z jego strony. Bo dawniej mama go nie zmuszala do niczego, nawet tak podstawowych rzeczy. Wiec on nie wie czego ja sie w sumie czepiam?

Zostalam na tej grupie zhejtowana z powodu pogardy do meza. A czy nikomu nie przyszlo do glowy ze zostalam nieumyslnie oszukana, stad moja frustracja? Ze ja wnioslam do zwiazku wiele - pracowitosc, zycie towarzystkie i pomoc innym ktora on widzi i co prawda z daleka podziwia, doswiadczenie zyciowe, zepewnilam wszystkie materialne rzeczy, moje piekne mieszkanie i wiele niematerialnych rzeczy. On nie wniosl nawet widelca. Niekomu nie przyszlo do glowy ze w akcie desperacji popelnilam blad i uwierzylam ze mozna sie zmienic? Bo ja jestem tak zdeterminowana z charakteru ze potrafie sie zmusic, tak na maksa, i wprowadzic diametralne zmiany. Ja potrafie. On nie. Tu moj blad. Myslalam ze kazdy tak potrafi I dotrzyma slowa.

Tymczasem moj maz nie moze sie zmobilizowac zeby wyslac dokumenty (ktore ja wypelnilam bo nie mogl sie zmobilizowac) do urzedu poleconym, ciagle mu sie nie chce, jest brzydka pogoda, lub wrecz zbyt ladna zeby marnowac ja na poczte..etc.

Jakos ludzie na tym forum chyba bardziej doceniaja okazywanie szacunku i milosci dla innych, bycie milym, nawet powierzchownie, I tylko slownie. Niz bycie pracowitym, osiagnanie czegos mimo trudnosci, pomaganie innym, nawet jesli jest to niewygodne i niefajne (bo cudze niepelnosprawne lub trudne dzieci dla kogos kto nie ma w tym przeszkolenia ani doswiadczenia nie jest zbyt fajne) - to jakos dla niektorych ludzi na forum nie ma wartosci.

Dla mnie jest to cudowna lekcja - jestem wszystkim komentatorom autentycznie wdzieczna! Nie jest to zaden sarkazm. Po prostu nauczylam sie - dzieki Wam! A warto bylo! ze mozna po prostu byc pozytywnym w stosunku do innym - tylko werbalnie (w mysli moge se myslec co chce) i pokazywac pozytywny stosunek, akceptacje . Tak miziac ludzi werbalnie. Miziu Miziu. To Takie latwe!!! :)))
Latwiejsze niz zajmowanie sie pieluchami dla doroslych w hospicjum (wczesniej we wlasnym wolnym czasie zrobilam kurs zamiast pic kawe z kolazanka), zajmowanie sie cudzymi dziecmi bo kolezanka ma kryzys ( a ja jestem po 12 godzinach pracy i 3 godzinach gotowania i sprzatania lub co gorsza- gimastyki w silowni :) - tez padam na pysk - ale sie zmusze, pomoge kolezance. Jeszcze jutro upieke jej ciasto i zaniose i powiem ze jest dobrza, masz pomoc, glowa do gory! Przeciez o wiele latwiej jest powiedzic kolezance przez telefon ze glowa do gory, dasz rade! Jestes silna, dasz rade, do widzenia. A w hospicjum powiedziec ze niech pielegniarki sie zajmuja, to nie moje problem, glowa do gory, jestesie wspaniali, super jest Wasze hospicjum, genialnie je prowadzicie, dacie rade! A samotnym umierajacym babciom powiedziec 'jestescie wspaniale, wszystko jest dobrze, glowa do gory! Do widzenia.' A pracownikom banku powiedziec ze sa zdolni i dadza rade, potrafia sami w necie poszukac, glowa do gory, dacie rade! jestem pozytywna do wszystkich, jestecie wszyscu akceptowani tacy jacy jestescie, nie musicie niczego zmieniac, kocham Was! (oczywiscie tutaj przesadzam, i nie ma na mysli bynajmniej hospicjum tylko inne osoby).

Slowem, latwiej jest byc po prostu pozytywnym, milym, okazywac akceptacje dla wszyskich a nawet mowic im ze sa wielcy, dadza rade i ich kocham, niz przejsc przez ta trudniejsza sciezke - cos trudnego i niewygodnego dla innych ROBIC, ryzykowac mowiac nieprzyjemne rzeczy, robic nieprzyjemne rzeczy dla poglasku.
Takze fajnie, dziekuje jeszcze raz, i teraz chyba moje zycie bedzie teraz latwiejsze I przyjemniejsze. Inni sie troche moga zdziwc ta zmiana postawy - nagle odcieta zostanie pomoc -powiem ze stalam sie leniem jak moj maz - ale beda za to ciagle mile slowka! Zero pogardy, negatywizmu, u mnie ode tej pory slonce zawsze bedzie swiecilo (a jesli nie bedzie to bede przy ludziach udawala ze swieci), zadnej pogardy ani wogole nic negatywnego, zadnych oczekiwan. Dziekuje!

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku