Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: nie obrażajcie ludzi sams2 i fatum!

Autor: feelka   Data: 2018-11-24, 11:54:34               

Przeczytałam recenzję, ale książki nie; ja, zwykły pacjent/klient , o którego dobro obie strony zdaje się "walczą". Nic mnie w recenzji nie poirytowało, dla mnie to wyraz uznania ;) No może dłuugi opis zespołu urojeniowego osoby na podstawie jednego, dla mnie niewinnego zdania: "ma wrażenie, że jego interpretacja tego, co się wydarzyło, jest niekoniecznie jego własną" (ale ja nie znam zdania w kontekście).

A w książce, której nie znam, nie spodobały mi się obydwa zamieszczone fragmenty:

" Niestety, pewnego dnia zamiast spodziewanego posiłku, ukręcono mu jego mały, próbujący zrozumieć świat, łebek"

To klienci mają taki mały , nic nierozumiejący łebek? łykają wszystko jak pelikan? no to niefart, faktycznie.

"A dlaczegóż to nie rozważyć równoważnego założenia, że gnilne bakterie przenikają do jabłek z beczki? ... i atakują najmniej odporne jabłka, kiedy zostaną włożone do beczki"

A to ktoś ma problem z takim założeniem? chyba mały łebek?

Jest oczywiste, że najmniej odporne jabłka zarażane są zgnilizną już w beczce rodzinnej (niektóre w beczkach kończą). Zarażane są w beczce systemu edukacji, w beczce ustroju państwowego, gnilne bakterie przenikają do jabłek z całej beczki świata. I co? czy to coś zmienia? Trzeba się bronić, tyle, w terapii również. Beczek pan Witkowski nie zlikwiduje.

Ja nie rozumiem. Wszyscy z nas, pacjenci, chodzili do szkoły. To chyba wiedzą, że jedni nauczyli się w tej szkole więcej, a inni wynieśli mniej. Co w tym dziwnego?
Nie chodzi tylko o trud nauki i o zdolności-predyspozycje. Widzieli kiepskich nauczycieli? widzieli. A krzywdzących nauczycieli widzieli? widzieli. A o p. Samsonie słyszeli? starsi słyszeli. To jak można iść na terapię do człowieka jakiegoś- jak do Boga? i nie obserwować go uważnie?

Przecież większość ludzi potrzebuje dobrej relacji. No może rzeczywiście są klienci co nie odróżniają dobrej od złej i siedzą w złej. Nie wiem.

Przecież żeby zyskać coś z terapii trzeba nie tylko ustalić cel, trzeba się go trzymać, PILNOWAĆ. Kto u licha dopilnuje mi mojego celu jak nie ja, klientka. A widzę, że ludzie którzy tu na forum w innych wątkach pisują.. to tak sobie chodzą.. sobie chodzą, sobie gadają o czyms tam na terapii, dawno już zapomnieli czego chcieli...a czas sobie leci... Sorry.

No mogę zrozumieć te przykłady z książki, typu: " jeśli nie wytrwam (na terapii), to będzie to znaczyło, że nie nadaję się do życia" ... Tak, można tak sobie to ustawić. I tu terapeuta powinien powtarzać co jakiś czas , każdemu człowiekowi, że przerwanie, że zmiana terapeuty nie jest klęską, jest wręcz czasem sukcesem. Aż nie wierzę, żeby ktoś komuś żałował takiej informacji.

Książka p. Witkowskiego - dobrze że jest, jeśli istnieją jeszcze kurczaki co wyciągają ten nieświadomy łebek po pokarm bez instynktu samozachowawczego. Niech ich budzi. Aby nie wystraszała, tak że łebek w ramiona schowają.

Wszystkim zagniewanym autor recenzji napisał natomiast, że MAJĄ PRAWO:
"Pacjentka oczywiście ma prawo uważać, że terapia jej nie pomogła, a nawet zaszkodziła. Ma prawo uważać metody swojego terapeuty za szkodliwe, interpretacje za chybione, a rady za bezużyteczne. Nieuzasadnione jest jednak przerzucanie na niego odpowiedzialności za swoje decyzje i swoje postępowanie"

noo... ja bym poprawiła: "nieuzasadnione jest przerzucanie na niego CAŁEJ odpowiedzialności za swoje decyzje" - jeśli mam na myśli nie tyle decyzje "życiowe-osobiste" co decyzje TRWANIA przy chybionej terapii.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku